
Gdy liście przed Marcinem nie opadają, mroźną zimę zapowiadają?
11 listopada 2020W kalendarzu obchodzimy dziś imieniny Marcina. Właśnie dziś 11 listopada z tym imieniem wiąże się kilka przysłów ludowych związanych z aktualną pogodą za oknem , celem przepowiedzenia kolejnych miesięcy.
Człowiek z natury jest ciekawski i przyglądając się przyrodzie i pogodzie stworzył wiele przysłów. Spróbujemy przedstawić kilka z nich nawiązując do pogody, którą obserwujemy za oknem w tym roku.

Do dzisiejszej pochmurnej auro za oknem pasuje przysłowie „Chmurny Marcin chętnie przyprowadza łagodną zimę, mrozy straszne zgładza”, sugerujące zimę ciepłą.
Na drzewach w tym roku wyjątkowo długo utrzymują się liście. Jest to zasługa ciepłych nocy w październiku i listopadzie. Są regiony, gdzie nie notowaliśmy jeszcze przymrozków. Według przysłowia „ Gdy liście przed Marcinem nie opadają, to mroźną zimę przepowiadają”.
Po przytoczeniu powyższych przysłów i możemy dostrzec pewną niezgodność. Tak naprawdę na „ na dwoje babka wróżyła”, bowiem jedna wersja opowiada się za ciepłą zimą, zaś druga wieści zimę srogą.
Odpowiedzią na wszystkie ludowe porzekadła jest przysłowie : „Wierzyła baba w gusła, aż jej dupa uschła”. Jedni w nie wierzą, inni podchodzą do nich z uśmiechem na twarzy.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę inne przysłowia dotyczące śniegu jak np. „ Gdy Marcin w śniegu przybieżał, całą zimę będzie w nim leżał” oznacza również śnieżną, a w konsekwencji mroźną zimę.
Jednak przysłowia nie postępują za zmianami klimatycznymi i tak naprawdę jedna z ostatnich bardzo śnieżnych i mroźnych zim była aż 10 lat temu. Śnieg który spadł w końcu listopada 2009 roku został z nami aż do marcowych roztopów. Dla przykładu miniona zima przyniosła w regionie łódzkim 3 dni ze znikomą ilością śniegu.
Zawierzając synoptykom i odkładając przysłowia na bok możemy spodziewać się ciepłej zimy. W tym roku mamy jednak szanse na przynajmniej dwutygodniowy incydent zimowy ze śniegiem i mrozem.
Na opadające pierwsze płatki śniegu będziemy musieli poczekać przynajmniej do ostatniej dekady listopada. Prawdziwej zimy póki co „ani widu, ani słychu”.